Przejdź do treści

O szkodliwym wpływie słabego światła w lampkach do hybryd

W pierwszej kolejności muszę napisać, że do powstania tego postu zmotywowała mnie pewna firma, która wypuściła do sprzedaży lampki mające moc 3W. Lekko mnie to zdziwiło. Dodatkowo pragnę podkreślić, że sama pracuję na lampce Dual Led 48W, a lampki ze zdjęć to moje domowe “koła ratunkowe”, na których raczej nie pracuję poza domem – jednak nadal mają one odpowiednie światło. Na fali uczuleń hybrydowych, która opętała internet,
postanowiłam przeanalizować całą tą sprawę. W prawdzie ja na semilacku za bardzo nie pracuję – najczęściej jest
on głównym powodem wszelkich skarg internautek, dlatego chciałabym rozgryźć ten temat. Będzie to post podwójny -bo jak się okazuje nie winą powinno obarczać się hybrydę, a całym sprawcą zamieszania jest… lampka.
A więc dzisiaj post o lampie i hybrydzie. A co!
Otóż, naczytałam się sporo o uczuleniach – sama zrezygnowałam z pracy na semilacku właśnie dlatego by uniknąć oskarżeń w salonie o uczulenia. Po co pracować na produkcie, który został tak mocno okrzyczany hybrydą uczulającą…
Mam świadomość, że dotyczy to też Neo Naila i nie raz czytałam o Indigo, ale na dobrą sprawę każda z tych marek jest po prostu najbardziej znaną i dostępną firmą dla szarego człowieczka. U mnie w mieście prawie w każdej drogerii można kupić semilacka, indigo i neo naila. Czemu więc akurat te marki uczulają, a inne nie? Obawiam się, że jest to efekt jakoby z tymi produktami pracują najczęściej profesjonalistki, które mają podstawową wiedzę i co najważniejsze – dobrą lampkę do utwardzania tych produktów.
Czemu mówię o lampce? Przecież to tylko utwardzanie światłem i nic więcej. Otóż nie… Głównym składem hybryd jest żywica akrylowa i formaldehydowa. Potocznie ten składnik w składzie naszych hybryd to Szelak (dzięki czemu możemy wysnuć teorię na temat powstania genezy nazwy pewnej marki  ). Żywice te są na liście substancji z największym potencjałem alergicznym. I to jest główny problem – te substancje uczulają tylko w momencie złego utwardzenia produktu – tu zaczyna się temat naszych rozważań. Czemu zła lampka robi nam krzywdę? Dlatego, że słabe światło jest mocno rozproszone i niedostatecznie skupia się na utwardzeniu naszej hybrydy. Mimo iż wydaje się nam, że hybryda jest utwardzona wcale nie musi tak być. Dobrze utwardzimy produkt hybrydowy TYLKO w lampce zamkniętej, gdzie dno lampki dodatkowo odbije nam promienie światła UV/Led i utwardzi produkt w 100%.
Wszelkie mostki, jajka czy lampki nie zamknięte rozpraszają światło – które utwardza produkt – ale nie w 100%. Tworzy nam twardą skorupkę na paznokciu, choć produkt może być jeszcze mokry “pod”, teoretycznie, utwardzonym produktem. Moim zdaniem wszystkie tanie lampki o mocy 3,6 W i 9 W nie mają odpowiedniej mocy, aby utwardzić
produkt na mur beton. Są to tanie opcje pozwalające “nabić” pieniążki do kieszeni firm lakierowych i sprzedać produkt każdemu, a nie tylko profesjonalnej stylistce paznokci. Jednak czy ma to sens?Teraz dobrą lampkę do utwardzania żeli/hybryd można mieć za 120zł – są to lampki o mocy 48W i utwardzają wszystko na kamień w czasie
30/60sec. Więc nie jest to straszny koszt dla osoby, która chce robić hybrydy w domu. Nie raz lepiej zrobić sobie zestaw “startowy” samemu, niż kupując gotowy – oferujący w składzie lampkę typu mostek.Kolejnym ważnym detalem jest baza, to ona ma największy kontakt z naszą płytką i to ona najczęściej uczula. Dlatego zamiast śpieszyć
się i skracać czas utwardzania, pozostawmy ją w lampce na np. 60 sec a nie 30. Dbajmy o siebie, a nie kupujmy tanich bubli

A wy z jakich lampek korzystacie na codzień? Macie swoje własne przemyślenia co do tego tematu?

Mam zamiar wrócić do was z kolejnym postem typowo-hybrydowym, poruszającym dosyć ważne tematy paznokciowe

Miłego,

Marchewka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *