Macie tak nieraz że chcecie naprawdę dużo zdziałać… a jak już przychodzi co do czego to nie macie weny? Ja miałam takie dwa ostatnie dni- dwa dni siedzenia w domu, gdzie powiedziałam sobie że tyle zdziałam- i co? Lipa… chęci były- brakowało jednak weny. Efektem tego są dzisiejsze paznokcie…
(nawet zapomniałam zrobić zdjęcia tytułowego… dobrze że chociaż miałam to co jest poniżej)
Dzisiaj w roli głównej Essie- konkretnie dwa bo tytułowy Shearling Darling i jego kolega z zimowej edycji Sable Collar.
Na oba lakiery miałam pomysł w głowie- i wyglądał on świetnie… niestety jak przyszło do malowania… to już nie było tak fajnie. Paznokcie najpierw pomalowałam piękną hebanową czerwienią- dwie warstwy (pierwsza smużąca, druga ładnie wyrównująca), a potem postanowiłam dodać do tego cieniowanie za pomocą Sable Collar. W zestawieniu obu buteleczek prezentowało się to świetnie, jednak efekt na paznokciach lekko mnie rozczarował. No cóż, zdarza się.
No ale na tych problemach skończyć się nie mogło- przy robieniu zdjęć też mi nie szło… z ponad 30 zdjęć wybrałam… 4 i to niezbyt powalających. Naprawdę słabe dwa dni.
Na pocieszenie mam tylko fakt że moje dwudniowe wolne zakończyłam wizytą w kinie na “Igrzyskach Śmierci- w pierścieniu ognia.” Film był boski- nadal jestem pod jego wrażeniem! Muszę chyba na nowo przeczytać książkę by móc stwierdzić jak mocno różniła się od oryginału- niestety czytałam ją dosyć dawno i nie do końca mogłam wyłapać różnice.
A wy widzieliście film? Czytaliście całą trylogię, czy nie jesteście w temacie “Igrzysk Śmierci”?
Pozdrawiam i życzę miłych snów
Marchewka:*
PS. W pasku bocznym pod obserwatorami wstawiłam szybki formularz kontaktowy- jak macie jakieś pytania do mnie, sugestie na dalsze posty, czy tak o macie ochotę pogadać z rudym wariatem- piszcie śmiało- marchewki w brew pozorom nie gryzą 🙂 (połykają w całości ^^ – wypluwamy tylko małe kosteczki)