Jako stylistka paznokci, pracując w salonie urody mocno unikałam paznokci robionych metodą żelową. Wydawały mi się zawsze takie sztuczne. Nawet jak wyszły z pod mojej ręki nie przemawiały do mnie i często odradzałam je klientką namawiając na hybrydy. (choćby dlatego że po ściągnięciu takiego żelu paznokcie są jednak w kiepskiej kondycji). Dlatego ja sama paznokcie żelowe miałam tylko raz- i to na jednym paznokciu (słaba ze mnie stylistka skoro na sobie tego nie testowałam ^^).
W prawdzie żele robię, pięknie się trzymają nigdy nie wiedziałam jakie to tak na prawdę uczucie mieć sztuczne pazurki. Dlatego przy ostatniej próbie ratunku mojego pazurka wskazującego u prawej dłoni z ciekawości zrobiłam sobie migdałek… iii tak mi się on spodobał że postanowiłam przedłużyć wszystkie moje paznokcie. Ale nie użyłam do tego żelu, a hybrydę od Semilac- Hard się zowie.
Czemu zdecydowałam się na przedłużenie hardem, a nie żelem? Z dwóch powodów- po pierwsze- hard, jak hybryda- rozpuszcza się, po drugie- chciałam sprawdzić jak się spisze w tej roli.A spisał się naprawdę świetnie. W prawdzie nie noszę tych paznokci zbyt długo- bo raptem trzeci dzień- ale nic się z nim nie dzieje- nie kruszy się, nie łamie. Jest po prostu jak mój naturalny paznokieć.
Czy będę dłużej go testować? Nie wiem- ciężko przyzwyczaić mi się do tak długich paznokci. Jednak nie są one zbyt wygodne- ciężko się pisze na telefonie ^^
Poniżej zdjęcie moich pazurków w trakcie zabawy- prawa dłoń jeszcze nie skończona, lewa w pełni przedłużona. Postanowiłam też zaszaleć z kształtem i ze standardowych, ukochanych kwadratów przeszłam na delikatny migdał- w tej długiej formie bardzo mi się podobają. Wysmuklają moje palce.
Co powiecie o takich Marchewkowych pazurkach? Aż dziwnie się na to patrzy, co nie? 🙂 Ale nie ukrywam- gdyby nie to że te pazurki są mocno niefunkcjonalne jak dla mnie pewnie bym przy nich została na dłużej. Na razie będę je testować i zobaczę czy wytrzymam z nimi chociaż tydzień- i jak będą się one zachowywały.
To tyle mysie pysie
Miłego Marchewka :*