Ostatnio chodząc po sklepach i przeglądając biżuterie natknęłam się na bransoletki, które robiłam sama w dzieciństwie, a które kosztowały o jakieś 100% za dużo… coś mnie tknęło, zaszłam do pasmanterii kupiłam kilka motków muliny w modnych odcieniach i postanowiłam sama zmotać takie bransoletki.
W dzieciństwie robiłam je masowo więc nie miałam żadnych problemów z przypomnieniem sobie techniki ich wykonania- jednak postawiłam sobie poprzeczkę ciut wyżej i zamiast zwykłej jodełki zaczęłam tworzyć ciekawe motywy. Jestem z nich bardzo zadowolona i planuję porobić takich więcej- dodatkowo chciała bym dokupić ładne zakończenia jak i zapięcia do niech by nie wiązało się ich na “kokardkę”.
Nie ukrywam że i moja blogowa mentorka zainspirowała mnie do ich wykonania- KLIK
Kolory mojej grubszej bransoletki, którą dosłownie przed chwilą skończyłam zainspirowały mnie też do wykonania maziajkowego mani. Technika banalnie prosta- porobiłam na białej bazie kolorowe kropki lakierem, po czym szybko przyłożyłam do paznokcia kawałek folii przez co lakier rozmazał się na płytce tworząc “artystyczny nieład”
Kolory niestety troszkę przekłamane wyszły bo nie użyłam pomarańczowego lakieru, tylko koralowy, a fiolet wyszedł bardziej jak niebieski, no ale nie ma co wybrzydzać jak na sztuczne oświetlenie.
PS. Kto będzie 200 obserwatorem?