Jak ja nie znoszę dzieciaków sąsiadów!
Prawie codziennie fundują nam niemiłe pobudki. Jak nie donośny płacz na klatce (dokładnie pod naszymi drzwiami) to jakieś dziwne zabawy gwizdkami czy innymi donośnymi zabawkami! I to zawsze około 8 rano! A potem chyba śpią bo cisza.
Dzisiaj nie mogło być inaczej i zostałam obudzona w drastyczny sposób o 8 rano.
No ale właściwie na dobre mi to wyszło bo gdy wstałam stwierdziłam że warto przejść się na lumpy, najlepiej na dostawę.
Jak pomyślałam tak zrobiłam i powiem wam że było warto.
Od jakiegoś czasu czaiłam się na dżinsową katankę i dzisiaj udało mi się taką dorwać w całkiem zadowalającej cenie 20zł. Jedynie nie jestem pewna koloru- może ją wybielić? By była błękitna? Jak myślicie?
No i drugim łupem padła śliczna mgiełkowa koszulka w kolorze koralowym. Ostatnio to mój ulubiony kolor. Jej jedynym minusem jest fakt że u dołu jest zwężana i jest na styk… albo i nie na styk- wręcz ciasnawa, ale mam zamiar to ukrywać pod spodniami, albo spróbuje zrobić delikatne rozporki. Za koszulkę dałam 4zł. I to w dzien dostawy.
A na koniec, gdy już wychodziłam z lumpka, zostałam rozbrojona przez jakąś gimnazjalistkę, która strasznie głośno podkreślała to że ona jest zbyt FAJNA na takie sklepy jak SH i że nie będzie nigdy się ubierała w jakieś łachmany. Uwielbiam takie podejścia dzieci.