Ci co pamiętają moje posty z czasów gdy na blogu było coś jeszcze poza moimi paznokciami- czyli Ja cała (gdy powstawały pierwsze posty w mej głowie nawet nie było pomysłu na to by pokazywać tu swoje pazurki, tylko outfity ) na pewno wiedzą że jestem ruda. Nazwa bloga jest odzwierciedleniem idealnego odcieniu włosów jaki kiedyś miałam i jaki chciała bym mieć znowu- czyli marchewkowy. Niestety nie urodziłam się ruda… moje włosy w oryginale są pospolite… takie mysie, więc się farbuję.
Pierwsze farbowanie miałam u fryzjera i wtedy byłam idealną marchewką, potem stwierdziłam że szkoda mi kasy i farbowałam się farbami Garniera 100% color… które z nieznanych mi przyczyn wycofali.
Potem długo szukałam idealnego koloru, który był by choć troszkę podobny do tych farb od Garniera, niestety nic nie udawało mi się znaleźć, wszystkie odcienie były zbyt delikatne, mało wyraziste… a niektóre oszukiwały i zamiast rudości wychodził brąz… teraz jednak Garnier wprowadził chyba nowość (albo ja jestem ślepa i tego wcześniej nie widziałam) i na nowo odkryłam swoją farbę. Fakt- teraz jestem bezczelnie czerwona, ale zawsze zaraz po farbowaniu taki kolor się pokazywał by potem ładnie się sprać do fajnej marchewki.
No a teraz troszkę zdjęć, bo specjalnie w czasie farbowania porobiłam zdjęcia 🙂
Oto moje włosy przed farbowanie- odrosty miały chyba z 4cm długości, kolor był spłowiały, wchodził delikatnie w blond, ogólnie nie było już zbyt ciekawie:
cała moja głowa 😉 |
(zdjęcie troszkę wypłowiałe) |
Oto co zobaczyłam w czasie farbowania- naprawdę byłam przerażona odcieniem, jaki powstawał na mojej głowie.
A to ja po farbowaniu- kolor bardzo oszukany, ale fota strzelona z telefonu 🙂 |