Szarość to kolor tej jesieni- przynajmniej dla mnie. Już od kilku tygodnia błądząc wzrokiem po stojakach lakierowych wyszukuję co ciekawsze odcienie szarości, które to mogły by gościć na moich paznokciach. Dla tego też gdy w moje łapki wpadła ostatnia, jesienna kolekcja Essie For the twill of it. wiedziałam jaki kolor zagości na moich paznokciach w pierwszej kolejności- oczywiście cashmere bathrobe.
Jesienna kolekcja Essie z lakierami profesjonalnymi (o różnicach między lakierami profesjonalnymi, a tymi produkowanymi masowo można poczytać TU) liczy sobie 6 buteleczek w dosyć ciemnych barwach. W śród nich można znaleźć tajemniczego żuczka, opalizującą fuksję, żywą czerwień, głęboki granat, szarawy szmaragd jak i prawdziwie flanelową szarość- o której to chcę wam dzisiaj napisać.
Jak już pisałam w pierwszej kolejności rzuciłam się na cashmere bathrobe, która to skradła me serce swym głębokim odcieniem szarości w której to zatopiono mnóstwo srebrnego shimmeru. Lakier w buteleczce cudownie błyszczy. Niestety na paznokciach efekt ciut niknie- jednak jaśniejszy shimmer jest dostrzegalny.
Lakier jest dosyć rzadki i posiada cienki pędzelek, jednak jest to cecha którą posiadają wszystkie lakiery z serii profesjonalnej. Nie utrudnia to jednak malowania.
Sam lakier nosiłam (bez topu!) 3 dni bez żadnych odprysków- widać jedynie było lekkie starcie końcówek. Tak dobrze się z nim czułam że postanowiłam zmyć wszystko i na świeżo pomalować na nowo paznokcie tym odcieniem gdzie dla urozmaicenia dodać delikatny akcent na palcu serdecznym.
Czarna róża na białym tle ostatnio często się przewijała na blogach- postanowiłam więc i ja zainspirować się tym trendem i zmalowałam różę w stalowym odcieniu. Całość wyszła całkiem fajnie.
Co powiecie o stalowej róży i o ślicznym cashmere bathrobe? Czy tak jak ja lubicie szarości na paznokciach i uważacie że to idealny odcień na tą jesień?
Czekam na wasze ulubione typy na tą porę roku- chętnie poczytam co najczęściej u was gości na paznokciach 🙂
PS. Właśnie pożegnałam się z Tamit24, która to spędziła u mnie kilka dni- było to cudowne spotkanie, do którego by nigdy nie doszło gdyby nie blogowanie! Naprawdę warto prowadzić bloga choćby dla poznania mnóstwa wspaniałych osób takich jak właśnie Paulina czy też Ania, z którymi to utrzymuję kontakt na bieżąco. Dziękuję wam dziewczyny że jesteście i ze mną gadacie 🙂
Pozdrawiam
Marchewka:*