Przejdź do treści

O dziewczęcych, różowych pazurkach.

Dzisiaj za oknem mam piękną pogodę- dla tego też postanowiłam na paznokcie narzucić śliczny, dziewczęcy róż z odrobiną brokatu- w buteleczce prezentuje się cudownie, gorzej z resztą, ale o tym za chwilę. 

Dzisiaj w roli głównej lakier z jednej z nowszych kolekcji w sklepie Born Pretty Store– Cosmiss. Jest to kolekcja mlecznych, pastelowych lakierów o kremowej bazie z mnóstwem brokatów. Ja wybrałam na wstępie odcień o nr 9 w odcieniu mięty, ale jak się później okazało został on szybko wykupiony. Wtedy to postawiłam na róż o nr 16 i tak już pozostało.
Moje pierwsze wrażenie- masakra co za smród! Nie wiem do czego ten zapach porównać, ale na pewno nie do smrodku zwykłych lakierów do paznokci- tu bardziej śmierdzi lakierem ale takim w spreju. Straszne. No ale postanowiłam że się przemęczę. Pomalowałam paznokcie- jedna warstwa, druga… no niestety trzeba było jeszcze dołożyć i trzecią bo lakier mocno smuży. Jednak malowało się całkiem szybko bo lakier w mgnieniu oka wysychał. Sporym plusem jest bardzo szeroki i mocno zbity pędzelek którym malowało się naprawdę fajnie- jak by jeszcze był wyprofilowany do łuku była by istna bajka. Co do brokatu- w różowej bazie mamy trzy rodzaje iskrzących sreberek- dwa doże plastry miodu w odcieniu różu i błękitu i mnóstwo małych srebrnych kwadracików, które dodają smaczku całej kombinacji- wszystko fajnie się nakłada, nie trzeba nic łapać ani łowić z buteleczki. Ale niestety lakier poza smrodkiem ma jeszcze jedną sporą wadę- otóż jest nietrwały- pryska na drugi dzień w każdą stronę. Można właściwie zrywać go płatami- co przy gitterze jest akurat na plus bo nie trzeba dodawać bazy pell of, ale mimo wszystko- czas noszenia stanowczo zbyt krótki. 
Do całości, by nie było zbyt nudno postanowiłam dodać mały łapacz snów- niestety nie za bardzo przypomina to łapacz- bardziej dziwny kształt, no ale nie wybrzydzam.
Lakier można kupić TU, a z pomocą mojego kodu dostaniecie na zakupy nawet 10% zniżki! Przesyłka jest za free. 
Na koniec jeszcze mała zapowiedź kilku produktów, które niebawem pojawią się na blogu bo od niedawna jestem posiadaczką dwóch genialnych pomadek od Bourjois i ślicznych sztucznych rzęs- właściwie nigdy czegoś podobnego nie nosiłam- jedna moja próba skończyła się czerwonym paskiem od kleju na powiece… ale myślę że to była wina po prostu chińskiego kleju, bo rzęsy były właśnie chińskie. 
PS. Nadal szukam w mieszkaniu miejsca na zdjęcia- moje dawne tło żal mi kłaść na zakurzone meble więc znalazłam zastępstwo- co o nim powiecie? Fajnie to wygląda czy lepiej jednak było wcześniej? 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *