Przejdź do treści

O czerni od Pierre Renne

Nieraz mam takie tygodnie że na nic nie ma się czasu. Wtedy nie mam kiedy usiąść do pomalowania paznokci i chodzę całe tygodnie tylko z odzywką. A tego Ja nie lubię. Dla tego dziękuję komuś, kto wpadł na genialny pomysł stworzenia hybrydy. Dla mnie to idealne rozwiązanie- zwłaszcza jak uda mi się zmalować coś, z czego jestem naprawdę zadowolona (mogę się tym cieszyć dłuuugi czas bez obaw o odpryski)

Co lubią Marchewki? Chyba każdy wie- geometrię w każdym wydaniu! Najbardziej trójkąty (naprawdę nie wiem co mi się tak te trójkąty ubzdurały w główce, ale męczę je dosyć mocno- co nie?)
Postanowiłam sięgnąć tym razem po dwie marki hybryd- osławione Semilacki iii nowość, o której jeszcze pewnie sporo was nie słyszało- o hybrydy od Pierre Renne. W swoich zbiorach posiadam jedynie czarny kolor tej hybrydy- ale spisuje się ona naprawdę fajnie. Nie zauważyłam żadnych ustępstw od Semilaca. Jest też to kolor czarny, który potrzebuje odrobinę więcej uwagi. Po pierwsze nakładamy go naprawdę cienkimi warstwami by się nie pomarszczył, do tego utwardzamy go dwukrotnie. Ale ani razu mi się nie zmarszczył, ani nie spłynął. Więc jest ok 🙂
Na paznokciach stworzyłam mały misz-masz. Na kciuku nałożyłam czerń i do tego zmalowałam nieregularne trójkąty. Na wskazującym stworzyłam pastelowy gradient, a na niego za pomocą pisaka od Barry M stworzyłam liniami “coś”, natomiast na palcu serdecznym miał być trójkątny, rajstopowy witrażyk. 

Jak oceniacie takie mani? Przypadło wam do gustu (bo mi bardzo)?

Miłego Robaczki :*
Marchewka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *